O jeździe na rowerze środkiem pasa pisałem już wiele razy. Nie raz i nie dwa dostało mi się za to po głowie, ale na szczęście tylko w dyskusjach, bo na drodze - jak na złość krytykom - jestem dzięki temu o niebo bezpieczniejszy.
Kolejne dowody na to, że jazda środkiem pasa jest po prostu bezpieczniejsza, przychodzą same. Tym razem za sprawą nieznanego mi kolarza, którego filmik z YouTube znalazłem na forum szosa.org:
Ponieważ obraz mówi sam za siebie, przejdę od razu do komentarza.
Staram się doceniać pracę, jaką wykonują na rzecz naszego środowiskaróżnego rodzaju organizacje. Nawet jeżeli nie zawsze się z nimi zgadzam, przynajmniej staram się im nie przeszkadzać, o ile ich działania nie szkodzą innym. Niestety (a może i "stety"?), jak każdy, mam jakieś granice tolerancji - a te zostały właśnie przekroczone.
Każdy fan kolarstwa "wie", jak ciężki jest wyścig z Paryża do Roubaix. Ale "wiedzieć" to jedno, a przeżyć to - to zupełnie co innego.
Tym, którzy (tak jak ja) nie mieli okazji zmierzyć się z morderczym pavé, niech wystarczy film z przejazdu po lesie Arenberg nagrany z perspektywy uczestnika sportive zorganizowanego przez Team BMC:
Nie zapominajmy, że film nagrano kamerą zamocowaną na kasku. Ile wibracji muszą zatem pochłaniać dłonie? Strach pomyśleć... A do przejechania jest przecież aż 51 km brukowanych odcinków!
Sep Vanmarcke już szykuje się na czekające ich niewygody... ;)
Zdjęcie pochodzi z profilu FB telewizji Sporza
Tegoroczny wyścig z Paryża do Roubaix już w najbliższą niedzielę. Kto go wygra i zdobędzie jeden z najcenniejszych tytułów w kolarstwie szosowym? Tego nie wie chyba nikt. Jedno jest natomiast pewne: będzie się działo!
Rok wyborczy ma to do siebie, że nawet politykom zdarza się przemówić ludzkim głosem. A może to głos rozsądku, bo innego wyjścia dla naszych miast po prostu nie ma?
Nie mnie to rozstrzygać. W każdym razie władze Szczecina przedstawiły właśnie śmiały plan wprowadzenia udogodnień dla ruchu rowerowego. Uwzględnia on zwężenie kilku kluczowych ulic w ścisłym centrum miasta, wydzielenie pasów dla rowerów, a także uporządkowanie miejsc parkingowych dla samochodów i jednoczesne... zwiększenie(!) ich liczby.
Pamiętacie moją notkę o absurdalnym ataku firmy Specialized na lokalny sklep rowerowy? Sprawa była tak idiotyczna, że chyba nawet Mike Sinyard zdawał się pojąć, że tym razem przeholował, dlatego w ruch szybko poszły przeprosiny - ba, nagrano nawet wzruszający film, w którym szefowie Specialized i Cafe Roubaix oficjalnie sobie wybaczają, a Sinyard ogłosił, że tego typu sytuacje na pewno nie będą się już zdarzały.
Nie minęły nawet 4 miesiące, a "Spec" powrócił do swojej niezbyt chlubnej praktyki... bijąc przy tym nowy rekord absurdu.
Jeżeli śledzicie tego bloga, z pewnością zauważyliście, że z zamiłowaniem śledzę rowerowe nowości, jednak kiedy mam kupować coś dla siebie, zwykle stawiam na solidne, nieskomplikowane rozwiązania, a stosunek jakości do ceny jest dla mnie parametrem znacznie ważniejszym niż np. wygląd czy moda.
Wychodząc z tego założenia, chciałbym pokazać Wam zapięcia U-lock dwóch firm - jednej pochodzącej z Azji, niezbyt znanej i robiącej po cichu swoje, oraz drugiej - zarejestrowanej w USA (choć i tak produkującej swoje zapięcia w Azji) i uważanej za lidera w swojej branży.
Jeżeli macie jeszcze wątpliwości, czy warto wybrać produkty Zefal, warto wziąć pod uwagę ten cytat z znalezionej na Road.cc:
"W
1983 r. kupiłem pompkę Zefal HPX. Uszkodziłem ją tydzień temu. Zefal
wciąż produkuje części zamienne, które dostarczono do mnie w ciągu 3 dni
za niecałe 5 Euro."
Darmowa reklama, całkowicie zasłużona :)
Właśnie tak poznaje się porządnych producentów. Chapeau bas!