5 maja 2014

Jeszcze jeden dowód na to, że środkiem pasa jedzie się bezpieczniej

O jeździe na rowerze środkiem pasa pisałem już wiele razy. Nie raz i nie dwa dostało mi się za to po głowie, ale na szczęście tylko w dyskusjach, bo na drodze - jak na złość krytykom - jestem dzięki temu o niebo bezpieczniejszy.

Kolejne dowody na to, że jazda środkiem pasa jest po prostu bezpieczniejsza, przychodzą same. Tym razem za sprawą nieznanego mi kolarza, którego filmik z YouTube znalazłem na forum szosa.org:





Ponieważ obraz mówi sam za siebie, przejdę od razu do komentarza.


Dlaczego środkiem pasa byłoby bezpieczniej?


Odpowiedź jest prosta: ogromna większość kierowców zrezygnowałaby z manewru, wiedząc, że nie ma szans się zmieścić podczas wyprzedzania. Można się z tym spierać na gruncie teoretycznym, ale mając za sobą nieco praktyki z całym przekonaniem twierdzę, że skrajnie mało kierowców wyjedzie w tak perfidny sposób na "czołówkę" z rowerzystą. Tymczasem jeżeli damy kierowcy szansę fifty-fifty, że jednak mu się uda (czytaj: będzie to absolutnie nielegalne, ale fizycznie możliwe, aby zepchnąć Cię na sam krawężnik), spora część spróbuje to zrobić, mając gdzieś Twoje bezpieczeństwo.




A co jeżeli kierowca mimo wszystko rozpocznie wyprzedzanie?

Odpowiedź na to pytanie jest jeszcze prostsza: jadąc środkiem pasa, masz do dyspozycji jeszcze 1,5 metra miejsca po swojej prawej stronie! W najgorszym wypadku zawsze masz więc możliwość ucieczki i "wyjdziesz na zero" w porównaniu do jazdy od początku przy krawężniku. W najlepszym zaś - wysyłasz jasny sygnał, że Twoja obecność na drodze coś znaczy, i zniechęcisz wielu kierowców do wykonania manewru. Sam się dziwię, jak skutecznie działa ta metoda!


Wszystko z umiarem

Bezpieczeństwo bezpieczeństwem, ale pamiętajmy, że nic nie usprawiedliwia złośliwego tamowania ruchu. Dlatego apeluję: jeżeli tworzy się za Tobą sznurek samochodów (a w szczególności: jedzie za Tobą autobus albo ciężarówka) i jeżeli tylko masz taką możliwość, po prostu zjedź na moment do samego krawężnika i pozwól się wyprzedzić.

Prędkość samochodu będzie w takiej sytuacji na tyle niska, że nawet podczas wyprzedzania w małej odległości prawdopodobieństwo wypadku będzie skrajnie mniskie. Zapewniam też, że większość kierowców zrozumie, że po prostu chcesz czuć się bezpiecznie. Kierowcy w ogromnej większości nie są ani głupi, ani złośliwi wobec rowerzystów - jeżeli tylko postarasz się nie spowalniać nadmiernie ruchu, nikt nie będzie miał Ci za złe, że w chwili szczególnego zagrożenia na chwilę zjechałeś na środek pasa. Wilk syty i owca cała!

16 komentarzy :

  1. Proszę Państwa, włos na głowie się jeży jak to czytam. Tego typu artykułami wprowadzacie rowerzystów w wielki błąd, opowiadacie głupoty i wciskacie ciemnotę. Art. 16 ust. 7 mówi o tym w jakich wypadkach rowerzysta może jechać środkiem pasa ruchu! Jest to dozwolone tylko i wyłącznie na skrzyżowaniu i bezpośrednio przed nim! Zaraz za skrzyżowaniem obowiązkiem rowerzysty jest zjechanie najbliżej prawej krawędzi jezdni. Szanownego twórcę powyższego artykułu zachęcam do zapoznania się z wymienionym artykułem. Proszę sprostować swoje wypowiedzi i więcej nie wprowadzać czytelników w błąd!

    OdpowiedzUsuń
  2. co z tego, że autobus wyprzedza z małą różnica prędkości, jak mnie taki jeden w czasie owego wyprzedzania na 3go zaczął złośliwie spychać na pobocze? Od czasu tego wydarzenia mam w d..., że musi się za mną wlec, jadę cały czas 1 do 1.5m od krawędzi drogi i niech wyprzedza wtedy, kiedy przeciwny pas jest pusty i SZEROKIM łukiem

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedno nas zawsze zastanawia: dlaczego kierowców tak strasznie wkurza rowerzysta jadący środkiem pasa w miejscu, w którym kierowcy i tak nie wolno wyprzedzać? Czyżby szykował się do niedozwolonego manewru i szukał na siłę winnego faktu, że nie może nagiąć przepisów, tylko jest trzymany w ryzach?

    W kwestii odległości od krawężnika prawo nie podaje żadnego jasnego wymagania - rowerzysta ma jechać tak blisko, jak będzie to możliwe, ale też nie ma obowiązku bliżej, niż wymaga tego zdrowy rozsądek i dbałość o bezpieczeństwo. W razie wątpliwości odsyłam do orzeczeń sądów, które to potwierdzają.

    Jeżeli chodzi o wyprzedzanie przez autobus - nic nie zastąpi zdrowego rozsądku. To rowerzysta podejmuje decyzję, czy wyprzedzanie w danym miejscu będzie bezpieczne - jeżeli nie, zgadzamy się w pełni, że nie warto robić miejsca. Bezpieczeństwo przede wszystkim!


    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  4. A propos filmiku. Dlatego ja zawsze jadąc po ulicy mam włączone mocne, migające światło. Kierowcy nie zawsze dostrzegą jadącego rowerzystę, niestety - kierowców z wadą wzroku nie brakuje. Nieraz już tak miałem na trasie, że ktoś jadąc z naprzeciwka wyskoczył, zobaczył moją lampkę i szybko wrócił na miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze jedna obserwacja. Im bliżej krawężnika tym samochody bliżej mnie mijają. Zresztą żona podobnie odczuwa, przez co ciężko było ją namówić na zaprzestanie jazdą po chodnikach. Także jeździmy między środkiem, a krawężnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Filmik mrozi krew w żyłach, wiele nie brakowało do tragedii. Obecnie stosuję podstawową zasadę jazdy całą dobę z włączonym migającym światłem z tyłu, oraz z przodu, baterie majątku nie kosztują, a zawsze zwiększa to moją widoczność. Obecnie szykuję się jeszcze do zakupu pokrowca na plecak w oczojebnym żółtym kolorze i jakiejś taśmy którą mógłbym zamontować na mapnik który mam na kierownicy. Staram się zazwyczaj jechać tak blisko prawej krawędzi jak tylko się da, jednak tak by nie wjeżdżać w każdą zapadniętą studzienkę czy dziury których tam jest sporo. Podstawa to zdrowy rozsądek i zasada ograniczonego zaufania w stosunku do innych użytkowników dróg.

    OdpowiedzUsuń
  7. A propos jazdy środkiem pasa:
    http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Powiadomil-policje-o-piracie-drogowym-ukarza-obu-n82973.html
    Rozumiem Twoje argumenty odnośnie jazdy środkiem ale jak widać policjanci (przynajmniej niektórzy) inaczej interpretują przepisy. Zobaczymy jaki będzie finał...

    A tak przy okazji gratuluję bloga. Przyjemnie się czyta

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jeżdżę przy krawędzi jezdni. Kierowców wymuszających pierwszeństwo traktuje tym co akurat mam pod ręką (najczęściej jest do bidon). Ostatnio często się spotykam z pojazdami jadącymi z naprzeciwka, które wyprzedzają inne pojazdy. Wtedy ja muszę niestety zjeżdżać na pobocze...

    OdpowiedzUsuń
  9. Sam jestem kierowcą i swoje wiem: więcej dyscypliny w życiu, wyjdź wcześniej z domu, nie będziesz musiał się spieszyć, humor będzie lepszy, życzliwość i kochajmysie. A jako rowerzysta pamiętam, że jestem ojcem-żywicielem rodziny. Moim obowiązkiem jest przetrwać w jednym kawałku, aby móc doprowadzić dzieci do dorosłości. Jednocześnie mam takie samo korzystać z drogi jak inni (dyskusja o dyskryminacjach w kraju, gdzie piesi wciąż muszą chodzić po poboczach jest bezprzedmiotowa). Zatem - jadę środkiem i wymagam, aby podczas wyprzedzania auto wykonało pełny manewr. W końcu, kiedy drogą wlecze się kopara 20km/h, kierowca nie ma wyboru i zrobić to musi. Dlaczego nie musi w moim wypadku? Bo jestem mniejszy i bez pancerza? Otóż moim obowiązkiem jest przetrwać bez tego pancerza, więc robię, co mogę.

    W mojej okolicy wraz z wiosną roi się od rowerów i jeżdżąc autem mam wiele okazji pracy z emocjami - ale częściej myślę, że wielu rowerzystów zachowuje się właśnie jak nieodpowiedzialni ryzykanci, gdy trzymają się prawej krawędzi jezdni. Mnie nie ubędzie, że przyjadę pół minuty później, silnik to maszyna, nie obrazi się, że przez jakiś czas popyrka na dwójce... A ja mam spokój ducha, że wyprzedzam nieopancerzonego w bezpiecznej odległości.

    Jako rowerzysta jednocześnie staram się wybierać trasy po drogach mniej uczęszczanych - z jednej strony mam większy komfort psychiczny, z drugiej mniej przeszkadzam. Ale trzymam się i zamierzam trzymać się środka pasa drogowego - dla własnego dobra. Bo nikt poza mną o to dobro nie ma zamiaru dbać.

    Powyższe argumenty w ogóle nie dotyczą kwestii zgodności z przepisami. Są wyrażeniem zdroworozsądkowego podejścia do jazdy na rowerze po szosie - tak jak rozumiem zdrowy rozsądek.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Trochę sentymentalnie tu zajrzałem, myślałem, że pojawią się jakieś nowe teksty. Fajnie się Ciebie czytało, może wrócisz do blogowania :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki za miłe słowa! Na ten moment zawodowe projekty zajmują mi tyle czasu, że nie jestem w stanie pisać na poziomie, który by mnie zadowalał - a zabawa w byle jakie artykuliki albo sponsorowane teksty zwyczajnie mnie nie bawi.

    Mimo to zrobię co w mojej mocy, aby KochamRowery powróciło jeszcze do życia, nawet jeżeli nie wiem jeszcze, kiedy mogłoby to nastąpić :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. to jakiś żart primaaprilisowy z tym jeżdżeniem rowerem środkiem pasa??? bo wg mnie to skrajna głupota i zagrożenie na drodze! nie wspominając już o tym że to totalny egoizm pokazujący że ma się w dupie innych użytkowników dróg...

    OdpowiedzUsuń
  13. No patrz. A byłoby tak łatwo, gdybyś przeczytał(-a) ze zrozumieniem, co, jak i dlaczego.

    OdpowiedzUsuń
  14. do "Anonimowy15 kwietnia 2015 16:15" - w pełni potwierdzam to co przytacza Autor blogu. Środkiem pasa raczej nie jadę, ale staram się jednak maksymalnie być oddalony od krawężnika. Zdecydowana większość kierowców w Polsce jest na odpowiednim poziomie cywilizacyjnym i stara się nie utrudniać jazdy rowerzystom. Kierowcy bardzo prymitywni i niebezpieczni dla pozostałych uczestników ruchu są "uspokajani" między innymi dzięki nagraniom z rejestratorów.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgadzam się całkowicie z opinią autora tekstu. Ja może nie zawsze jadę środkiem pasa, ale zawsze staram się jechać na tyle daleko od krawędzi jezdni aby kierowcy wyraźnie widzieli, że "na trzeciego" się nie zmieszczą. Kilka razy zdarzyło mi się być wyprzedzanym lub mijanym właśnie "na trzeciego" i nie było to fajne. Jak jadę z dziećmi to dla ich bezpieczeństwa jadę zawsze wysunięty do środka jezdni o co najmniej pół metra bardziej niż one.
    Co do przepisów - autostradami i drogami szybkiego ruchu raczej nie jeździmy, a pozostałe drogi zazwyczaj są w takim stanie, że przy krawędzi są jakieś dziury, nierówności i piach. Wszystko to stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa rowerzysty więc wcale nie musi on jechać przy krawędzi i każdy sąd przyzna mu rację.

    OdpowiedzUsuń
  16. Żyjemy w kraju w którym kierowcy ułatwiają jazdę tylko sobie w myśl zasady"przecież mi nie wyjedzie bo zaryzykuje życiem". Odnosząc się do przepisów prawa ruchu drogowego to sorry, ale wolę bezpieczeństwo nawet jeśli miałbym zapłacić mandat.

    OdpowiedzUsuń