19 lutego 2013

Z życia rowerzysty miejskiego: rowerem po Poznaniu... i po Utrechcie

Kilka dni temu pojawił się w Sieci fantastyczny film prezentujący śmieszkę* rowerową, która mogłaby śmiało pretendować do miana najbardziej najeżonej absurdami w Polsce: trasę wzdłuż ul. Przybyszewskiego w Poznaniu. Przejazd otwartej w 2012 r. (data ostatecznego oddania do użytku ostatniego odcinka) drogi o długości 1,1 km z zachowaniem wszystkich przepisów ruchu drogowego, za to przy braku jakichkolwiek korków, zajął autorowi niemal 11 minut!


Rowerem po mieście w Polsce: absurd goni absurd 


W czasie przejazdu widocznego w filmie konieczne było pokonanie ośmiu (przejazd przez jezdnię i tory tramwajowe jednocześnie litościwie zliczam wspólnie) przejazdów dla rowerów, a na każdym (z wyjątkiem jednego przejazdu przez tory tramwajowe) - wciśnięcie przycisku aktywującego zielone światło dla rowerzysty. Warto przy tym wspomnieć, że w Poznaniu przycisk przy sygnalizatorze na przejeździe dla rowerów nie ma żadnego wpływu na ogólny cykl sygnalizacji na danym skrzyżowaniu, a jedynie aktywuje "zielone" dla rowerzysty, jest więc de facto całkowicie zbędny.

Nie wierzycie? W takim razie zapraszam na seans (o ile macie tyle czasu...):




I dla potwierdzenia mapa tego obszaru:




Rowerem po mieście w Holandii: szybko i wygodnie, nawet zimą


Z pomocą kolegi trafiłem też na film z Utrechtu w Holandii. Jego autor pokonuje w czasie 15 minut dystans ok. 4 km, jadąc przy tym znacznie wolniej niż rowerzysta z Poznania. Co ciekawe, w dniu przejazdu miasto było dość mocno zaśnieżone, jednak na drogach dla rowerów nie udało mi się dostrzec ani płatka śniegu. Zobaczcie sami:





Rowerzysta: gorszy użytkownik drogi?


Czy nie macie przypadkiem wrażenia, że zjawiska nagminnego przekraczania przepisów, na czele z przejeżdżaniem przez rowerzystów na czerwonym świetle, można by łatwo uniknąć, gdyby tylko rower nie był w perfidny sposób dyskryminowany jako środek transportu?



W żadnym wypadku nie staram się usprawiedliwiać łamania prawa (i sam go przestrzegam, choć czasem aż nogi świerzbią...), bo mimo wszystko wierzę, że po coś je ustalono. Jednak organizacja ruchu w taki sposób, jak ma to miejsce w Poznaniu i ogólnie w Polsce, niemal wymusza tego typu zachowania. W efekcie tracą wszyscy: i kierowcy, bo spada płynność ruchu, za to wzrasta u nich poziom stresu, i przede wszystkim rowerzyści, którzy narażają się na ryzyko otrzymania mandatu oraz przede wszystkim na wypadek.

A wystarczyłoby czasami pomyśleć i wysłuchać postulatów organizacji pozarządowych, kiedy ogłaszane są konsultacje społeczne w związku z prowadzonymi inwestycjami...




*ścieżką ani tym bardziej drogą rowerową tego tworu nazwać po prostu nie wypada

2 komentarze :

  1. W Bydgoszczy są skrzyżowania, gdzie przycisk nawet dla pieszych nie zmienia cyklu a po prostu powoduje, że kiedy samochody mają czerwone, zmienia się zielone dla pieszych. Jeżeli nikt nie wciśnie przycisku to czerwone będą mieli i piesi i pojazdy. Ludzie, którzy to tworzą nie mają pojęcia o tym [w Bydgoszczy to podobno człowiek który nawet nie ma prawa jazdy].

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio byłem gościnnie w Łodzi (koncert SOAD'u), i z nadmiaru czasu przechadzałem się w nocy po mieście, zauważyłem tam kilka ciekawych rzeczy i dogodności dla rowerzystów, np. licznik dzienny i ogólny przejazdu rowerzystów - tablica elektroniczna wyświetlająca te parametry :), do tego przy światłach - pasach zamontowane były czujniki dla rowerzystów które same włączały światła zielone. W dodatku obchodząc sporą część miasta spotkałem mnóstwo wytyczonych ścieżek rowerowych, i co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, w niektórych miejscach 2 razy szerszych od miejsca dla pieszych. Jednak są miasta, które inwestują w rowerzystów.

    OdpowiedzUsuń