25 lutego 2013

Więcej dróg=większe korki - kogoś to jeszcze dziwi?


Trafiłem dzisiaj na arcyciekawy artykuł, który w niezwykle przystępny sposób pokazuje, jak chore jest wciąż myślenie polskich urzędników o transporcie. Mam na myśli wywiad z dr. Michałem Beimem, jednym z czołowych polskich specjalistów zajmujących się planowaniem przestrzennym oraz transportem w miastach.

Przedmiotem wywiadu jest rozwój infrastruktury transportowej we Wrocławiu w ciągu ostatnich kilku lat. Zaczyna się on od podstawowego pytania:

Dlaczego wciąż jesteśmy najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce, chociaż mamy obwodnicę autostradową i coraz więcej inwestujemy w drogi?

Samochodom dziękujemy :)

Odpowiedź, choć dla niektórych zaskakująca, jest niezwykle prosta: Wrocław jest tak bardzo zakorkowany, bo zbyt mocno postawił na sprzyjanie ruchowi samochodowemu. Przyczyną problemu jest jednak nie tyle samo budowanie dróg (wszak chyba każdy zgodzi się, że wyprowadzenie ruchu ciężarówek z centrum jest zmianą korzystną dla miasta), lecz niewystarczające przywileje dla transportu zbiorowego, pieszego i rowerowego.
 

Błędne koło "kultu samochodu"

Zdaniem eksperta wprowadzenie udogodnień dla rowerzystów, pieszych i komunikacji miejskiej sprawiłoby, że w centrum miasta pojawiłyby się zupełnie nowe możliwości szybkiego, taniego i wydajnego przemieszczania się. Brak tych przemian spowodował z kolei, że chwilowy wzrost płynności ruchu samochodowego w centrum uzyskany dzięki obwodnicom spowodował... błyskawiczny napływ nowych samochodów i ponowne zakorkowanie najważniejszych skrzyżowań.

Kult samochodu i jego konsekwencje
Autostrada 405 w Los Angeles. To NIE jest fotomontaż!

Więcej samochodów niż w Berlinie

Z wywiadu dowiadujemy się m.in., że w stolicy Dolnego Śląska zarejestrowanych jest o co najmniej 20% więcej samochodów niż w Berlinie i liczba ta stale wzrasta, podczas gdy na Zachodzie panuje odwrotny trend. Nie dysponuję danymi na temat sprzedaży biletów wrocławskiej komunikacji miejskiej, jednak dane z Poznania i opracowanie uwzględniające większą liczbę miast pokazują jednocześnie, że w parze z przyrostem ruchu samochodowego spada liczba sprzedawanych biletów komunikacji miejskiej.


Wniosek z wywiadu wydaje się dość jasny: im więcej dróg, tym więcej samochodów, więc - co logiczne - tym więcej dróg jest potrzebnych. Mamy więc do czynienia z podręcznikowym przykładem błędnego koła. Tymczasem chyba każdy w miarę zaangażowany rowerzysta zna doskonale ten obrazek:

Przestrzeń potrzebna do przetransportowania 60 osób samochodem, autobusem i rowerem
Przestrzeń potrzebna do przetransportowania 60 osób samochodem,
autobusem i rowerem; w ruchu miejskim, ze względu na konieczność
zachowania dystansu między pojazdami, dysproporcja jest jeszcze większa

Samochód w mieście: cztery koła czy piąte koło u wozu?


Nietrudno zauważyć, że samochód po prostu nie sprawdza się jako środek transportu w obrębie ciasnego i wiecznie zatłoczonego centrum dużego miasta. Stworzenie alternatyw w postaci sprawnej komunikacji zbiorowej i wygodnych ciągów pieszo-rowerowych jest więc absolutnie konieczne, aby przemieszczać się po mieście szybko i wygodnie, a do tego tanio, o ile tylko pomyśli się o tych inwestycjach z perspektywy generowanych przez nie oszczędności.

Miejsce roweru w systemie komunikacji miejskiej

Być może niektórych zaskoczę, a inni oskarżą mnie o zdradę ideałów, jednak nie wierzę, aby rower był rozwiązaniem problemów miasta. Mówię to z całą odpowiedzialnością i przekonaniem co do tytułu tego bloga. Kocham rowery i uważam je za niezwykle praktyczny i szybki środek transportu, jednak całkowite podporządkowanie im centrów miast także nie rozwiąże problemów z przemieszczaniem się.

Oni też kochają rowery :-)

Jak wrócilibyśmy do domu z wyjścia na piwo ze znajomymi, gdyby nie było możliwości bezpiecznego i wygodnego przejazdu tramwajem lub taksówką? Jak zawieźlibyśmy niepełnosprawnego znajomego na imprezę? Jak mieszkaniec kamienicy w ścisłym centrum ma dowieźć do domu lodówkę? To tylko kilka przykładów, które pokazują, że nawet ukochany przez wielu z nas rower nie jest odpowiedzią na wszystkie potrzeby mieszkańców.


Tylko transport zrównoważony?


Wydaje się, że problemy miasta może rozwiązać tylko transport zrównoważony. Wbrew pojmowaniu niektórych środowisk prorowerowych pojęcie to nie oznacza całkowitego usunięcia samochodu z miast; wprost przeciwnie, zgodnie z tą ideą samochód stanowi ważne uzupełnienie układanki, której celem jest zapewnienie możliwie wygodnego poruszania się po mieście.

Sekretem prawdziwie zrównoważonego transportu jest natomiast takie kształtowanie ruchu, aby każda forma poruszania się była możliwa, jednak przywileje przyznane były środkom transportu najbardziej wydajnym: pojemnym pojazdom komunikacji zbiorowej, szybkim rowerom i niezwykle zwinnym pieszym, a dopiero na końcu (lecz z zachowaniem możliwości dojazdu wszędzie tam, gdzie nie utrudni to ruchu innym pojazdom) wygodnym, lecz drogim i utrudniającym życie innym samochodom.

Kierowco, sam zgotowałeś sobie ten los


Oburzonych kierowców natychmiast uspokajam: sami wybraliście środek transportu, który najbardziej utrudnia życie innym - zatruwa powietrze, hałasuje i przede wszystkim zajmuje mnóstwo cennego miejsca. Jeżeli chcecie jechać wygodnie - bardzo proszę. Ale nie byłoby to uczciwe, gdybyście dodatkowo otrzymywali jakiekolwiek priorytety na skrzyżowaniach i mogli za darmo zajmować cenne metry kwadratowe miejsc postojowych. Użytkowanie samochodu rządzi się tymi samymi prawami, co jego zakup: luksus musi kosztować.

Samochody za burtę! ;-)


Kierowców wierzących w ideologię Ryszarda Grobelnego muszę natomiast zawieść: jest kompletną bzdurą, jakoby budowanie dróg rowerowych nie miało sensu, bo w Polsce "nie ma tradycji jazdy na rowerze". Doświadczenia z różnych stron cywilizowanego świata, od Nowego Jorku, przez Portland i Londyn aż po Kopenhagę pokazują, że tam, gdzie tylko pojawia się dobrze zaprojektowana infrastruktura, zaraz pojawiają się rowerzyści, a płynność ruchu w całym mieście wzrasta. Kto nie wierzy, niech sprawdzi i poczyta, a później wygłasza swoje opinie.

Dlatego, kończąc już, apeluję: drodzy Kierowcy, wspierajcie budowę ścieżek!

Nie róbcie tego z myślą o nas, rowerzystach. Wystarczy, byście pomyśleli o sobie i o płynności przejazdu dla samych siebie. Im więcej osób zostanie bowiem zachęconych do wyboru innego środka transportu, tym łatwiej będzie Wam poruszać się we wspólnej przestrzeni.


Dla Rowerzystów mam zaś tylko dwa, za to ważne słowa: TAK TRZYMAĆ! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz