12 sierpnia 2013

Słodko i gorzko: o rowerzystach i pieszych w mieście

Ta notka miała być słodka, bo dopadły mnie ostatnio bardzo przyjemne przemyślenia. Aż tu nagle trafiłem za sprawą kolegi na artykuł w internetowym wydaniu Dziennika Łódzkiego.

Główna teza artykułu, przedstawiona już w tytule: istnieje konflikt między pieszymi i rowerzystami, więc trzeba wybrać, dla kogo ma być budowane miasto. W treści - tradydyjnie - znalazła się tyrada o tym, że źli rowerzyści jeżdżą jak im się podoba i stwarzają zagrożenie. Piesi z kolei są poszkodowani i czują, że przegrywają z rowerzystami, choć zdaniem miejskich urzędników wciąż są na wygranej pozycji.


Krew się we mnie gotuje od czytania takich artykułów. Czy naprawdę wszyscy muszą wszędzie na siłę wietrzyć spisek, konflikt i wojnę? Czy po męczącym dniu naprawdę musimy jeszcze czytać wyssane z palca (dez)informacje o tym, że ludzie siebie nienawidzą? Czy ludzie naprawdę muszą być aż tak ograniczeni, by korzyść jednego człowieka postrzegać automatycznie jako porażkę drugiego?!


STOP! Ruch drogowy to nie porachunki kiboli! Nie ma żadnego "my" ani "oni", nie ma dwóch zwalczających się nawzajem zorganizowanych grup. Są dwie, w gruncie rzeczy całkiem sympatyczne, zbiorowości jednostek, które dopiero w drugiej kolejności są w danej chwili rowerzystami czy pieszymi. A wśród nich są pojedyncze osoby, które nie chcą lub nie potrafią się do tego schematu dostosować.

Jeszcze raz trzeba jasno zaznaczyć: osoby nieprzystosowane do margines i tyczy się to obu stron: zarówno pojedynczych rowerzystów ignorujących obowiązek ustępowania pierwszeństwa pieszym (bo zaznaczyć należy, że nie każdy rowerzysta obecny na chodniku stanowi automatycznie zagrożenie), jak i pojedynczy piesi, którzy znajdą się na drodze rowerowej.


Tymczasem lektura artykułów takich jak przytoczony sprawia, że tworzony jest obraz dwóch śmiertelnie obrażonych na siebie band, które - gdyby tylko mogły - skoczyłyby sobie do gardeł. 

Efekt? Wczoraj podczas jazdy po DDR natknąłem się na pieszego i łagodnie zwróciłem mu uwagę, że nie powinno go tam być. Jego odpowiedź? "Mam prawo tu być!" i uzasadnienie: "Nie dalej jak 15 minut temu na przejściu dla pieszych potrącił mnie rowerzysta!".

Drogie pismaki (dziennikarzami Was nie nazwę, nie zasługujecie na to) od tego typu artykułów! Dziękujemy Wam za podżeganie do walki i generowanie atmosfery konfliktu, dzięki której macie o czym pisać. Właśnie Wam zawdzięczamy te idiotyczne uogólnienia, które prowadzą do tak chorych sytuacji.




Pamiętacie jeszcze, jak wspomniałem na początku, że to miała być słodka notka (nawet nie czuję, kiedy rymuję!)? Otóż będzie, bo mimo wszystko jest słodko!

Dziś w drodze z pracy uświadomiłem sobie, jak wielu ludzi uśmiechnęło się do mnie (tak, do tego złego rowerzysty!) w ciągu ostatnich kilku dni. Urocza rowerzystka wczoraj gdzieś pod Poznaniem, dziś przemiły pieszy lekko zaskoczony faktem, że dobrowolnie przepuściłem go na pasach, sympatyczny gość na całkiem fajnym MTB, z którym stałem dziś na światłach, i pewnie jeszcze kilka osób, których nawet nie zauważyłem. Nawet pani, który dobrowolnie przepuściła mnie w wąskim przejściu, choć już wypiąłem się z SPD, żeby ją przepuścić, sama uśmiechnęła się do mnie, choć to ona "była stratna" w tej sytuacji!

Co ciekawe, dzieje się to bardzo regularnie - tak, ludzie uśmiechają się do złego rowerzysty! A wiecie dlaczego? Bo nie każdy wierzy pismakom, a ogromna większość na szczęście jeszcze zauważa, że nie jesteśmy ani rowerzystami, ani pieszymi - jesteśmy ludźmi, którzy akurat w danej chwili poruszają się w ten czy inny sposób.

Nie znam źródła :(
I właśnie dlatego jest słodko, bo ruch pieszy i rowerowy oznacza doskonałą okazję do komunikacji - widzimy swoje zachowania, mijamy się przy rozsądnej prędkości i widzimy swoje twarze, a dzięki endorfinom wydzielanym podczas ruchu nasz nastrój staje się jeszcze lepszy. Właśnie za to tak bardzo kocham rowery i dlatego tak bardzo cenię miasto, które funkcjonuje nie jako miejsce pracy czy splot ulic, tylko właśnie jako miejsce interakcji pomiędzy ludźmi.

Starajmy się budować miasta dla ludzi, a nie dla rowerzystów, kierowców czy sam nie wiem kogo jeszcze. Po prostu budujmy miasta dla ludzi, a wtedy będzie nam wszystkim jeszcze bardziej słodko.


10 komentarzy :

  1. ...i sami bądźmy ludźmi, czy to na rowerze czy jako piesi na chodniku, jesteśmy raz jednymi lub tymi drugimi. Jadąc chodnikiem jestem uważna na ludzi idących i widzę ,że vice-versa... sporadycznie znajdzie się ktoś kto wymachuje łapą, że tu nie dla rowerów teren. Bądźmy mili, uśmiechnięci, tolerancyjni !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Czasami w biegu zapominamy o tym, że dziś jedziemy na rowerze, a jutro będziemy pieszymi.

      W dużej mierze od nas samych zależy, czy poddamy się złym emocjom, czy spróbujemy czasem odrobinę odpuścić, żeby wszystkim było nieco lżej. Kilkanaście sekund poświęcone na postój albo wolniejszą jazdę naprawdę nas nie zbawi, a często pomoże innym poczuć się bezpieczniej.

      Pod żadnym pozorem nie zapominajmy też się uśmiechać! Wtedy nawet spokojna jazda po chodniku będzie rowerzystom chętniej wybaczana przez pieszych :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Kierowcy zapominają, że bywają pieszymi. Jeszcze częściej zdarza się to rowerzystom. Dla mnie rowerzysta to zagrożenie.
    Nawet kiedy macie obok ścieżkę, to jeździcie chodnikiem. Inaczej jak złośliwością nie umiem tego wytłumaczyć.
    Jesteście aroganccy i bezczelni, więc piesi wcale z wami nie dyskutują, bo się po prostu boją.
    Kiedy kogoś potrącicie, to zwiewacie z miejsca zdarzenia aż się kurzy.
    Żaden, ale to absolutnie żaden z was nie zsiada z roweru na przejściu dla pieszych tylko jedziecie w tłum. Chyba po to, żeby się rowerem pochwalić.
    Ganisz prasę za brak obiektywności, ale sam też obiektywny nie jesteś, bo przecież "kochasz rowery".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wjeżdżam w tłum, więc nie chciałbym słyszeć takich oskarżeń kierowanych w moją stronę. Byłbym w związku z tym wdzięczny, gdyby w związku z tym mogło mnie ominąć to oskarżenie, całkowicie bezpodstawnie skierowane do wszystkich rowerzystów, zupełnie jakbyśmy wszyscy tak się zachowywali.

      Po obu stronach zdarzają się idioci, ale też po obu stronach większość stanowią normalni ludzie. A ponad wszystko wszyscy jesteśmy LUDŹMI i każdy z nas jest inny. Czy naprawdę musimy z powodu winy jednostek oskarżać całą grupę?

      Czy kocham rowery? Ależ oczywiście! Ale tak samo kocham spacery, kocham też pojeździć czasem tramwajem. Jeździć samochodem lubię trochę mniej, ale chyba da się mnie lubić pomimo tej niedoskonałości? ;)


      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. KochamRowery.pl: Przecież właśnie gadasz z takim idiotą, podziwiam cię za zachowanie spokoju, ale naprawdę - takim osobnikom jak wildfemale niczego nie wytłumaczysz - jak widać na powyższym przykładzie.

      Usuń
  3. Ja chcę takie ciągi komunikacyjne jak na ostatnim obrazku!!!

    A z innej beczki - czy tego dziadostwa zasłaniającego lewy margines (lUBIĘ tO!, ptaśiek oBSERWUJ, kANAŁ) nie da się przerzucić na prawą stronę? A najlepiej na dół? Bo jak ktoś korzysta (jeszcze!) z monitora 3:4 to kicha z czytania, zostaje 1/2 ekranu max... Domyślam się, że na panoramie jest wsio okidoki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć,

      Dziękuję za zwrócenie uwagi. Postaram się rozwiązać problem w ciągu najbliższych kilku dni.


      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Niesforny gadżet poprawiony. Testowałem go także w mniejszej rozdzielczości wydaje mi się, że teraz nie powinien zasłaniać treści - czy mógłbym prosić o potwierdzenie?

      Usuń
  4. Tak, teraz jest super! Dzięki!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. To my dziękujemy za konstruktywną krytykę. Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń