12 stycznia 2014

Stalowe ramy rowerowe: skąd ten szał i nagły powrót popularności?

Jeszcze 30 lat temu wybór roweru był sprawą prostą. Zawodnicy otrzymywali oczywiście najlepszy sprzęt, jaki był wówczas dostępny. Amatorzy z kolei przeważnie mieli do wyboru kilka modeli o dość porównywalnej jakości, zbudowanych oczywiście na stalowej ramie.


stalowy rower Eddy'ego Merckxa
Autor: David Edgar, licencja CC-BY-SA

Mijały lata, a na rynku zaczęło pojawiać się coraz więcej konstrukcji. Eksperymentowano ze zmianami w geometrii ram, niektórzy odeszli nawet od klasycznego kształtu dwóch trójkątów, ale niewątpliwie największym przełomem było pojawienie się ram wykonanych z zupełnie nowych materiałów: aluminium, tytanu oraz kompozytów włókna węglowego.

Nowe typy ram błyskawicznie znalazły swoich zwolenników. Były coraz lżejsze, sztywniejsze i wygodniejsze... a mimo to, po ok. 20 latach historia zatoczyłą koło. Stal powraca, i to na rynku, na którym jest to z pozoru najbardziej nieoczekiwane: wśród miłośników rowerów z najwyższej półki.

Skąd ten nagły szał na stal? Postarałem się zebrać najważniejsze powody, dla których świat miłośników kolarstwa powrócił do najbardziej klasycznego z materiałów.



Rower Lotus 108 Chrisa Boardmana
Kultowy Lotus 108 Chrisa Boardmana.
Zdjęcie ze zbiorów Science Museum, licencja CC-BY-SA.



Ramy stalowe są (niemal) niezniszczalne

No dobra, podpuszczam Was. Nie ma materiałów niezniszczalnych... ale stal jest naprawdę blisko. Ile znacie rowerów stalowych, które rozleciały się bez większego powodu? Ja ani jednego. Za to znam mnóstwo rowerów, które były przez 30 czy 40 lat katowane na nierównych drogach, i do dziś trzymają się doskonale.

klasyczny holenderski rower transportowy - Bakfiets
Klasyczny holenderski bakfiets, czyli rower transportowy.
Ciekawe, ile tysięcy razy podjeżdżał pod wysokie krawężniki!
Autor: Quistnix, licencja CC-BY.


Jeżeli tylko nie zaniedba się ochrony ramy przed korozją (uwaga na odpryski lakieru, kontrolowanie gwintu pod wkład suportu oraz wylot rury podsiodłowej!), rama stalowa odwdzięczy się nam dziesiątkami lat bezproblemowej eksploatacji. Czyż to nie jest piękne?!



Ramy karbonowe? Dziś to już nic wielkiego...

Ile można walczyć o każdy gram wagi roweru? Ile można wydziwiać w kwestii doboru marki? I w wersji dla najbardziej próżnych: ileż kasy można wydać na tytanowy czy karbonowy detal, który dostrzeże może kilka osób?

Biorąc pod uwagę ceny chińskich ram karbonowych, "wydmuszkę" może dziś mieć niemal każdy. Za t stalowa rama wykonana na zamówienie to dla wielu użytkowników kolarski odpowiednik książki z autografem autora: niby taka sama jak inne, niby równie funkcjonalna, ale moja i jedyna w swoim rodzaju. Przecież nic nie podkreśla indywidualnego charakteru produktu jak zamówione u rzemieślnika mufy, malowanie i wykończenie!



Ramy stalowe są niewiarygodnie wygodne

Czy wiecie, że stal jest materiałem o niesamowitej zdolności do pochłaniania wibracji? Struktura oraz właściwości fizykochemiczne stali sprawiają, że idealnie rozprasza ona drgania powstające podczas jazdy po nierównej drodze. Z kolei w razie większych uderzeń nawet niewprawiony rowerzysta poczuje, że rama stalowa wyraźnie pracuje, podczas gdy znacznie sztywniejsze aluminium po prostu przekaże siłę uderzenia prosto na nasze dłonie czy kręgosłup.


stalowy cruiser (a może nieco ekstrawagancki rower miejski?)

Trzeba w tym miejscu przyznać, że najlepsze ramy z włókna węglowego czy tytanu zapewniają co najmniej porównywalny poziom komfortu. Ale czy będą miały wszystkie pozostałe zalety, o których wspominam?

 

Ramy aluminiowe się produkuje; stalowe się tworzy

W dzisiejszych czasach ogromną zaletą ram stalowych jest to, że nie są one produktem masowym (pomijam tu oczywiście rynek rowerów z najniższej półki). A to oznacza, że albo powstają one w niewielkich manufakturach, albo są po prostu tworzone na miarę i na konkretne zamówienie. A to oznacza, że możemy omówić projekt przyszłego roweru ze specjalistą, ustalić swoje potrzeby, a później, krok po kroku, zaprojektujemy każdy detal konstrukcji roweru i każdy jego wymiar, przekrój, kształt... U porządnego fachowca możemy też bez problemu zamówić sobie indywidualne malowanie, a także detale wykończenia, takie jak mufy czy nietypowe gięcia rur.




Pomijając aspekty praktyczne, jest to po prostu niesamowite uczucie, kiedy bierzemy aktywny udział w powstawaniu naszego roweru marzeń!



Stal się nie męczy

Czy znacie pojęcie zmęczenie materiału? To stopniowy spadek wytrzymałości materiału podczas eksploatacji, związany z mikroskopijnymi odkształceniami i pęknięciami w jego strukturze.

Stal, jako jeden z zaledwie kilku materiałów stosowanych w inżynierii, wyróżnia się istnieniem tzw. granicy zmęczenia. W praktyce oznacza to, że jeżeli nie przekroczymy pewnej wartości przeciążeń, proces zmęczenia materiału nie rozpocznie się. W praktyce oznacza to, że poprawnie zaprojektowana i wykonana rama stalowa jest niemal wieczna!

stalowa rama lutowana na mufach



Rama stalowa (niczym miłość) Ci wszystko wybaczy...

Sami powiedzcie: który inny materiał zniesie bezczelne rozginanie tylnych widełek ze 126 na 130 mm, potrzebne żeby zmieścić do ukochanej ramy nowe koła? Który wytrzymuje wgniecenia, punktowe uderzenia czy powtarzające się tysiące razy przetarcia przez źle zamocowane sakwy?

Ramę z jakiego materiału wybralibyście na wyprawę na koniec świata? I na jaką ramę posadzilibyście człowieka ważącego np. 120 kg? I wreszcie: który inny materiał daje tak niesamowite możliwości naprawy? Powiedzmy to sobie szczerze: odpowiedź nasuwa się tylko jedna... :-)


Julien Lootens i rower, na którym wystartował w Tour de France w 1903 r.
Julien Lootens i rower, na którym wystartował w Tour de France w 1903 r.


Ramy stalowe są tanie

Na koniec zostawiam sobie aspekt najprzyjemniejszy: ramy stalowe są po prostu tanie!

Tak, wiem: powiecie, że po uwzględnieniu kosztów robocizny zakup ramy stalowej to droga rozrywka. I byłoby w tym nieco racji - ale jeżeli porównamy topową ramę karbonową i topową stalową, ta ostatnia będzie wręcz śmiesznie tania! Mało tego, będzie zbudowana całkowicie "pod nas" i absolutnie jedyna w swoim rodzaju.

Z kolei wykonanie na zamówienie podstawowych modeli ram stalowych na przyzwoitych rurach kosztuje w granicach 2000 zł. To naprawdę niewiele, biorąc pod uwagę, że podobną kwotę trzeba by było zapłacić za chińską ramę z włókna węglowego.


Zresztą... czy jakakolwiek rama rama ma szansę być równie piękną, co jedyna w swoim rodzaju rama wykonana tu, w Polsce, na indywidualne zamówienie? Chyba nie :-)

53 komentarze :

  1. Fajnie napisany artykuł, jednak nie zgodzę się co do samego spawania ramy stalowej.

    Nie ważne czy masz rower wykonany z aluminium lotniczego, duraluminium czy stali Cro-Mo, to proces spawania tych materiałów jest równie skomplikowany. Spoiwo, którego Ci potrzeba do połączenia dwóch elementów musi być starannie dobrane, a nie wybrane z przypadku. Poza tym technologia właściwego połączenia elementów tj. urządzenie migomat (Spawanie MIG/MAG - ang. Metal Inert Gas / Metal Active Gas), dzięki osłonie gazowej spowalnia ochłodzenie się spawanego materiału, zapewniając mniejszą kruchliwość spawu.

    Oczywiście stal można pospawać zwykłą spawarką u Irańskiego blacharza samochodowego, jednak nigdy nie będzie to spaw równie wytrzymały co ten wykonany przy użyciu właściwych materiałów oraz technologii.

    Tak na marginesie to chciałbym kiedyś kupić sobie ramkę Orłowskiego http://orlowskiframes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, faktem jest, że poprawne i trwałe zespawanie wysokiej jakości stali nie jest proste. Mimo to, jeżeli wylądujesz na końcu świata z pękniętą ramą, JAKOŚ tę stal przeważnie zespawasz. O spawaniu aluminium bez migomatu możesz całkowicie zapomnieć.

      Usuń
    2. Nie ma czegos takiego jak spaw. Jest spoina albo zlacze spawane.

      Usuń
    3. znając osobiście P Orłowskiego powiem to co mówił zawsze: spawa to się statki, ramy się lutuje

      Usuń
  2. Spawanie ramy Cro-Mo to mit: https://www.youtube.com/watch?v=Lp3Y61ioV0k

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, ale w warunkach polowych stal ZAWSZE będzie łatwiej zespawać niż choćby aluminium. Taki spaw nie będzie wieczny i na pewno będzie wymagał poprawienia, ale będąc na końcu świata z pękniętą ramą, wolałbym, żeby była to stal.

      Z dwojga złego lepszy osłabiony spaw, z którym trzeba jechać ostrożniej, niż żaden :-)

      Usuń
    2. witam, poglądy o spawaniu cr-mo w jakichś cud-warunkach to mit

      osobiście musiałem spawać na wyjeździe ramę trekkingową gianta (jakiś klasyk ze średniej półki 20 lat temu) i nie było z tym problemu mimo zastosowania prostej spawarki, i to a jakże, zwykłą elektrodą! spaw trzyma do tej pory. Z aluminium musiał bym do domu wracać pociągiem chyba.

      Usuń
  3. http://www.milanofixed.com/wp-content/uploads/2013/11/novegro.jpg
    stalowe ramy mają duszę..

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakimś wielkim fanem stalowych ram raczej nie jestem, ale nie wiem, czy po przeczytaniu tego wpisu sytuacja powolutku nie ulega zmianie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się zastanawiam, jak to jest z praktycznego punktu widzenia. Czy porządne, aluminiowe ramy tak często pękają, że wszyscy tak nimi straszą?
    Pozwolę sobie zacytować Piotrka Strzeżysza, który rowerem objechał chyba pół świata:

    "W razie złamania aluminiowej ramy, w niektórych miejscach na świecie może pojawić się problem z jej zespawaniem, ale nie popadajmy w panikę – jeżdżę na aluminium od dawna, nierzadko w bardzo ciężkich warunkach i jeszcze nigdy nie złamałem ramy. Nie znam też nikogo, kto złamałby swoją (ale to być może dlatego, bo mam niewielu znajomych, choć z drugiej strony prawie wszyscy z nich jeżdżą rowerami, więc powiedzmy, że mogę zaryzykować stwierdzenie – ramy aluminiowe też dają radę)."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, aluminium nie jest słabe (choć osobiście złamałem jedną ramę z alu, ale traktuję to raczej jako przypadek niż regułę). Ale żeby zapewnić odpowiedni poziom wytrzymałości, musi być bardzo sztywne i przez to (przeważnie) niewygodne.

      Usuń
  6. Myślę, że ramy aluminiowe pękają wtedy gdy używa się ich niezgodnie z przeznaczeniem np. pakuje 30 kg sakwy na ekstremalnie cieniowaną ramę szosową...

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny artykuł, ale też ma pewne "ale" ;)

    Nowe stalowe ramy mtb niestety nie są tanie. Firmy sprzedające kilka modeli ram MTB zawsze najdroższą mają ramę cr-mo, to taki luksus wśród ram, przynajmniej w tych grawitacyjnych odmianach hardtaili (tu nie ma karbonu raczej).

    W domu mam 2 sztywniaki i muszę przyznać, że stalowa ramka super tłumi drgania i pomimo dużo gorszego amortyzatora też się świetnie na niej jeździ w terenie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Carbon jest najlepszy. W razie czego, można pokleić żywicą i włóknem węglowym.
    Aluminium jest o tyle lepsze, że rury są bardziej sztywne i więcej mocy idzie w napedzanie roweru. Większośc ludzi jednak nie jeździ po pustyniach gdzie siedzi arab ze spawarka, tylko smiga po kraju, gdzie spawanie alu nie jest już żadną egzotyką. Ramy alu pękają dlatego, że po pierwsze: jeździ ich bardzo dużo i długo, ulegaja zmęczeniu szybciej niz stal, sa czasem przeciążane.

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja kocham moją stalowa ramę, mimo że jest ode mnie ze dwa razy starsza i właśnie kombinuję jak ją odratować po spotkaniu z samochodem. Używam jej od 11 lat.

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam
    Czy ktoś mi może odpowiedzieć co to za rama rurki wykonane prze firmę mannesmann Titan-Bor mikrolegiert rower firmy Patria WKC trekingowy. Czy warto sie takim sprzętem zainteresować czy jest godny uwagi ,zakupu.
    W internecie niewiele można na temat tego typu ramy znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pawel Ka, czyli prędzej znajdziesz włókno i żywicę niż spawacza z trafem? Czy może wozisz z sobą? Jaki jest czas schnięcia żywicy? I czy na pewno jest to takie proste. Podejrzewam, że należałoby zrobić niezły "opatrunek" takiemu pęknięciu, coś jak gips na nodze.
    Już chyba łatwiej mieć schowane w rurze podsiodłowej kilka zabezpieczonych elektrod, dobranych do materiału ramy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Niech sobie ten redaktor trochę poczyta o metalurgi i wytrzymałości materiałów bo pisze bzdury.
    Najtrwalsze ramy są w tej chwili ze stopów tytanu ,są niezniszczalne nie pękają i nie korodują.
    Mają jedną wadę są drogie ,choć w Rosji z dobrej manufaktury można kupić już od 700 dol. Firma o której pisze założona przez byłych inżynierów lotnictwa od 1993 r sprzedała 12 tys ram rowerowych robionych w rozmiarach standardowych i na zamówienie pod konkretna osobę. Pękły tylko 2 na jedną najechało auto a druga miała wadę materiałowa rury. Dają na te ramy dożywotnia gwarancję. Nawet stal cr-mo potrafi mieć korozje międzykrystaliczna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stop Reynolds 953 (wytrzymałość ponad 2 razy większa niż tytan. Poprzedni stop 853 też przewyższał tutan

      Usuń
  13. OK, a tak właściwie, poza próbą obrażenia mnie osobiście, co chciałeś tą wypowiedzią udowodnić?

    Czy napisałem gdzieś, że tytan jest materiałem niższej jakości? Nie.

    Czy napisałem, że tytan pęka lub koroduje? Nie.

    Czy napisałem gdziekolwiek, że ramy tytanowe są złe? Nie przypominam sobie.


    Jedyne, co napisałem (i podtrzymuję to z całą stanowczością) to to, że ramy stalowe idealnie łączą w sobie pożądane cechy, takie jak komfort jazdy oraz długowieczność, z bardzo rozsądnymi kosztami produkcji. Jeżeli znajdujesz tu gdzieś informację nieprawdziwą, zapraszam do dyskusji na temat tego, co napisałem, a nie tego, co się Tobie wydaje że napisałem.


    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. No pewnie że stalowe ramy są super, całe 40 lat na nich jeżdżę i nic :-D i to prawie wyczynowo :-) albo i gorzej :-D Gdy w latach 90 przesiadłem się na alu, na zamówienie, to już nie było to, drgałem jakbym dostał delirki, jedna pękła ale z mojej winy, druga się wygięła i tak zostałem przy stalowych. W szosowcu mam stalową a cały waży 8.6 kg, mógłbym pewnie zejść niżej ale po co :-) W piwnicy stoi pasat z końca lat 80, i tak sobie stoi ponad 2 dekady, zimą się za niego wezmę i na wiosnę będzie idealny, lakier jak nówka, metalizowany, jedynie z tyłu ma suntoura 4050 bo wtedy wymieniłem tego rometowskiego, kupię oryginał, wypucuję, naoilwię, nasmaruję i nikt takiego mieć nie będzie :-D kierownica baranek, tak miały, ciężkie to to, waży pewnie z 15 kg :-D vintage :-D O, przypomniałem sobie, załatwiłem kiedyś stalowy widelec od ruskiej kolarki, lata 90te, rower kumpla, chciałem śmignąć na tylnym kole :-D przód w górę poszedł a koło zostało na ziemi i bach, całą siłą o asfalt, poszedł na spawie, po godzinie był już zespawany a mi siniaki tydzień schodziły :-D pozdrawiam :-D

    OdpowiedzUsuń
  15. Dwa zastrzeżenia do ostatniego akapitu: ramy stalowe nie są teraz tanie. Podstawowa rama seryjna cr-mb kosztuje ok. 400-500 euro (np. dość popularne Surly, Thorn, Genesis). Rama na porządnych rurach Reynolds 853 już ok. 700-800 euro (Thorn, Genesis). Najtańsza rama robiona na zamówienie w Polsce (pisze o podstawowych rurach Columbus Zona) to nie 2 tys. zł (choć takie cuda wypisują także w niektórych miesięcznikach rowerowych), ale ok. 3 tys. zł, a z widelcem - 3,6 tys. zł (chciałem zamówić i negocjowałem u dwóch producentów). Zatem ramy stalowe są ładne, stylowe, dobre, ale nie są tanie. Na dodatek - w Polsce bardzo trudno je kupić.

    OdpowiedzUsuń
  16. No właśnie skąd ten szał ??? Chyba dobry marketing producentów rowerów, którzy chcą wcisnąć rowery na cro-mo za 4-5 tys. zł minimum. W 1994 roku kupiłem górala na cro-mo, który kosztował jakieś 800 zł,czyli równowartość najniższej pensji + 200 czy 300 zł. Obecnie nie da się kupić tego typu roweru górskiego za 2 tys. zł. Więc ramy stalowe tanie nie są, a wręcz są droższe niż kiedyś. Dzieje się tak dlatego, że wciska się mit o wyższości cro-mo nad innymi ramami. Aluminium wyparło cro-mo bo jest sztywniejsze, lżejsze, tańsze w obróbce i można je dowolnie kształtować. Wiele się naczytałem głupot o krótkiej wytrzymałości ram aluminiowych. O tym, że wytrzymują góra 5-7 lat. Mam kumpla , który jest trzecim właścicielem aluminiowego Cannondale'a z połowy lat 90-tych i nic się z tą ramą złego nie dzieje. Crossówka ( na alu ) mojej znajomej ma już prawie 10 lat i śmiga. Na stronie Retro MTB naliczyłem prawie 20 rowerów z lat 90-tych, które mają ramy aluminiowe i nadal jeżdżą. Ostatnio sam wybrałem rower na aluminium, bo nie będę płacił majątku za rower tylko dlatego, że jest na cro-mo.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ukłony.

    Czytam niektóre z postów tutaj i pomijając fakt, że są po prostu niegrzeczne, to w dodatku nie przemyślane, mówiąc bardzo delikatnie.

    Pisanie, że jakieś tam rowery jeżdżą po 20 lat a ktoś tam inny złamał jakiś i wyciąganie z tego wniosków przypomina mi gadanie palaczy, że faje nie szkodzą, bo taki Jerzy Giedroyć palił z 5 paczek dziennie i żył 93 lata. A ile żyłby, gdyby nie palił i w o ile lepszym zdrowiu? Chyba niektórzy nie rozumieją, co to jest statystyka i jej podstawowe pojęcia.

    Z autorem wątku nie zgadzam się tylko w jednym punkcie - faktycznie nowe ramy Cr-Mo nie są ani trochę tanie. Osoba z mojej rodziny pytała w kilku firmach latem - rower trekkingowy, rozmiar 22, Cr-Mo rama+widelec, na mufach, malowany proszkowo; odpowiedzi były następujące:
    - Orłowski - Szczecin - 3.000 zł - odpowiedzi zdawkowe, jakby im nie zależało na tej robocie;
    - Rychtarski - Szczecin - 3.000 zł - nie da się pomejlować, ale telefonicznie miła rozmowa;
    - Bio Bike - Toruń - brak odpowiedzi w ogóle; czytałam o tej firmie trochę i pomimo dobrych opiniach co do jakości, obsługa klienta i terminowość szwankuje, co brak odpowiedzi na proste pytanie może potwierdzać;
    - Delfyn (firma czeska) - standardowy Cr-Mo 1.800 zł, Columbus ok. 2.600 zł, o ile dobrze pamiętam; niestety nie bardzo wiedzieli, co to Rohloff ani co to napęd paskowy (mamy niadzieję, że to kiedyś potanieje, ale ramę lepiej zamówić już od razu kompatybilną, bo to się robi raz w życiu);

    Innych firm w Polsce i okolicach nie znalazł, ja też nie znalazłam, więc jeśli ktoś ma jakieś dane, to POPROSIMY, bo to nie dla nas półka cenowa.

    OdpowiedzUsuń
  18. Inaczej wygląda sprawa z ramami starymi. Otóż kiedyś osoba, o której mówię, kupiła sobie rower Author Zenith 22 cale z 2000 roku - aluminiowy. Bardzo mi się spodobał, więc też sobie kupiłam, ale z powodów finansowych - wybrałam stalowy model Stratos z tego samego roku, rozmiar mniejszy. On przyjechał na tym rowerze z Czech i bardzo chwalił, mówił, że woli niż swój aluminiowy, niemal dwukrotnie wtedy droższy. Nie bardzo rozumiałam, dopóki nie kupiłam córce też Stratosa, tylko nowszego, już niestety na aluminium i się na nim przejechałam. Po 50 km boli tyłek, ręce, często różne części ciała drżą pomimo skończenia wycieczki, a jazda poza szosą to męczarnia (oba rowery na sztywnym widelcu). Na moim starym stalowym nic takiego nie ma miejsca, a jeżdżę na dalsze odległości.

    Druga zauważalna różnica między alu i stalą to odgłosy. Ramy aluminiowe trzeszczą bardzo szybko od podokręcania wszystkich komponentów, podczas gdy stalowe są cichutkie. Jedynie przy ramach węglowych aluminium wydaje mi się ciche. Choć sama nie miałam nigdy węglowego roweru, często je widzę na drogach, a w ciepłe dni zanim zobaczę, najpierw je słyszę. O ramach tytanowych (czy drewnianych - jeździ taki rower w moim miasteczku) nie mówmy, bo to na razie egzotyczny wyrób i bardzo drogi.

    Co do trwałości - zależy od ramy. Aluminium nadmiernie cieniowane jest słabe, co nie ma znaczenia przy lekkich rowerzystach. Człowiek od Zenitha jest ciężki (105 kg) i co prawda nie złamał tego roweru, ale złamał inny, droższy (Specialized S-Works - więc nie byle co, prawda?). Rower aluminiowy tak, ale tylko amortyzowany (z wyjątkiem szosówek może) i nie dla ciężkich osób lubiących zjechać z asfaltu.

    Rowery stalowe też się łamią. Złamałam osobiście Wigry 3 oraz Zenita (ale nie Authora ale Romet). Jestem niemłoda i pamiętam Romety pękające na spawach na potęgę. Choć faktycznie inne rowery bardzo trwałe, nawet po zderzeniach (dziadek miał kiedyś wypadek bardzo poważny na tzw. rowerze typu "ukraina" - rower pogięty, ale zdatny do jazdy, dziadek - nie). Proszę mi pokazać rower węglowy, który przetrwa jakiekolwiek mocniejsze uderzenie.

    No i ta masa. Zawsze mnie bawiło "odchudzanie" roweru. Ten mój właściciel Authora Zenith kiedyś miał taki etap (stąd zakup Speciaized S-Works). Po zjeździe z górki wypadek, bo superlekka i jeszcze droższa kierownica RaceFace zwinęła się na kształt waltorni, a później ta złamana rama na prostej drodze. Niektórzy poszli dalej i używali... aluminiowych śrub!

    Otóż jako laureatka olimpiady z fizyki powiem Wam to, w co wyżej wymieniona osoba latami nie chciała wierzyć (widać nauka i tu musi ustąpić trendom choćby nie wiem, jak absurdalnym). Nie liczy się masa roweru, tylko masa zespołu, czyli roweru+rowerzysty+bagażu. Nie ma znaczenia, czy rower ma masę 8 czy 9 kg, bo jeśli rowerzysta to 80 kg, jakiś plecak i narzędzia to kolejne kilka kg. Całość to blisko 100 kg, ale niektórzy są w stanie wydać 290 zł na koszyk bidonu!!!, by z tego urwać 4 gramy. Ile to jest % masy całości? Jednak klienci są (osobiście widziałam takiego w sklepie Wertykal pod Krakowem).

    Niektórzy mądrzeją jednak z wiekiem (bądź koniecznością - mojemu dawnemu amatorowi odchudzania urodziły się dzieci i kasy brakuje). Kupił sobie używany rower na ramie stalowej za kilkaset złotych, swojego Authora Zenith przełożył do ramy z niego i jest bardzo zadowolony. Więc jak widać - da się. Problemem jest tylko dostępność używanych rowerów stalowych. Duże firmy już dawno ich nie robią (ponad 10 lat), a Polacy kupują dalej częściej, by mieć rower, niż by jeździć. Więc niejeżdżenie nie jest powodem, by zaraz sprzedawać. Jest naprawdę ciężko. Wiem, bo sama szukam roweru dla córki, by wymienić jej aluminiowego Stratosa - i tak już półtora roku...

    Ale się rozpisałam. Raz jeszcze - jeśli ktoś zna jakieś inne kontakty do producentów stalowych ram, niż te, które podałam, proszę bardzo o zamieszczenie ich tutaj, na pewno się przydadzą.

    Pozdrawiam, Anka

    OdpowiedzUsuń
  19. Sztywniak na cro-mo jest wygodniejszy od aluminiowego roweru bez amortyzatora. Jednak jeżeli do roweru na alu dodamy amortyzator i wygodne siodełko, to żaden sztywniak ze stali nie może się z nim równać pod względem komfortu. Szukając wygody, można także pozwolić sobie na rower FULL SUSPENSION :) Prawdą jest, że odchudzanie roweru samemu mając nadwagę, jest nierozsądne (delikatnie mówiąc) :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Author Stratos z 2000 roku miał tylko główny trójkąt ramy na cro-mo, a resztę na stali hi-ten, która komfortu nie zapewnia. Hi-ten słabo tłumi drgania i raczej jest uciążliwa na dłuższych dystansach. Jest dobra do roweru miejskiego. Nie może pani zamontować córce amortyzatora i wygodnego siodełka ? Zapewniam, że wtedy jej aluminiowy rower będzie wygodniejszy niż ten, na którym pani jeździ :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Dzień dobry.

    O tym nie wiedziałam, że Cr-Mo lepiej tłumi drgania, niż Hi-Ten. Dziękuję za tę uwagę.

    Odnośnie materiału ram w Authorach Stratos to bardzo mnie Pan/i zaciekawił/a ze względu na znajomość tematu, na który od dawna poszukuję informacji.

    Moje ustalenia wyglądają tak. Stratos występował na ramie stalowej na pewno w latach 1997-2001, możliwe że 1996 także. Ktoś mówił mi, że 2002 też, ale w to wątpię, bo już wtedy chyba widziałam aluminiowe. Na moim z roku 2000 nie ma żadnego opisu co do materiału, natomiast z 2001 roku jest napisane Cr-Mo. Skoro tak i nic innego, zakładam, że cała rama to Cr-Mo. Wygląda (2001) identycznie (kształ rurek, estetyka itd) jak moja z roku 2000, więc myślałam, że to też Cr-Mo. Z Pana/Pani uwagi wygląda na to, że jednak nie.

    Co do innych roczników, to znam osobę mającą 1997. Co ciekawe, na ramie pamiętam tylko napis Hi-Ten, natomiast w źródłach znalazłam, że tam faktycznie jest tak, że główny trójkąt to Cr-mo, a reszta Hi-Ten. Także sama nie wiem. Rama inaczej wygląda (kształt rurek, estetyka detali), niż roczniki opisane powyżej, ma też inną rozmiarówkę (17/19/21 versus 18/0/22/24 w nowszych). Co do pozostałych roczników wiem bardzo mało.

    Author na zapytania o materiał ram w tych rocznikach nie odpowiada, nie zechcieli też przysłać nawet katalogów w pdf-ach, żeby sobie samemu znaleźć informacje. Internet w temacie mało mówi. Będę bardzo zobowiązana za podanie jakiegoś źródła, gdzie można dane co do materiału ramy w tych rowerach znaleźć.

    Pozdrawiam serdecznie, Anna

    OdpowiedzUsuń
  22. Dzień dobry.

    Tak, oczywiście zdaję sobie sprawę z tej zależności między rodzajami materiału ramy oraz obecnością bądź nie widelca amortyzowanego.

    Wieloletnie doświadczenie, czyli liczne pomyłki :), doprowadziły mnie jednak do przekonania, że stalowa rama ze sztywnym widelcem to optymalna konfiguracja do roweru crossowego, trekkingowego. Daje bowiem wystarczający komfort na drodze utwardzonej (po takich głównie się poruszam), znośny w lesie czy ścieżce nieutwardzonej (to 20-30% mojej jazdy) i jednocześnie pozwala dobrze wykorzystać energię wkładaną w pedałowanie (rower amotyzowany zabiera część tej energii, jak wiadomo - co w takim terenie nie ma sensu).

    Mam też rower górski i tu jak najbardziej rama aluminiowa i amortyzowany widelec się sprawdzają na tyle dobrze, że nie szukam innych rozwiązań.

    Co do odchudzania roweru, to pozwolę się odrobinę nie zgodzić, gdyż nie ma ono sensu także w przypadku rowerzystów o masie normalnej a nawet z niedowagą, przynajmniej moim zdaniem. Przykład. Rowerzysta ma masę 60 kg, jego rower 10 kg i bagaż (plecak, bidon, drobiazgi) 5 kg. Jeśli dokona on dużej inwestycji i uda mu się obniżyć masę roweru o 1 kg (to bardzo trudne osiągnięcie i bardzo kosztowne), to masa całego zespołu, wynoszącego wcześniej 75 kg, zmniejszy się do 74 kg, czyli o nieco ponad 1%. Czy to ma znaczenie w czasie jazdy? Fizyzcnie nie - to tak jak z dociekaniem nad ruchem skrzydeł motyla w Europie na tsunami w Azji - pewnie jakieś, ale pomijalne. Ma to raczej znaczenie psychologiczne - "odchudziłem rower, ale mi się udało, w dodatku za duże pieniądze - czuję jak mi się lżej jedzie". Innego uzasadnienia nie widzę, no może poza jeszcze jednym - taki lżejszy rower wnosi się przyjemniej po schodach, co akurat dla mnie ma pewne znaczenie.

    Pozdrawiam serdecznie, Anna

    OdpowiedzUsuń
  23. Witam ,sporo jeżdżę trekingowo ,po świecie też mi się przydarza ,mam kilka rowerów ,sportsera P1 scotta,i dwa treki 970 i dwa Mongoss ultra Light i Roky Montayn i uważam że nic lepszego nie ma jak rama stalowa ! wielu moich znajomych też po świecie na ramach stalowych ,mało kto się wybiera w świat na ramach aluminiowych lub Karbonowych ! no paru na ramach tytanowych Ruskich !!! osobiście kupił bym jeszcze parę ramek stalowych ale żona powiedziała ostatnio że albo ona ,abo rowery ,wolę nie ryzykować ! polecam ramy stalowe wszystkim przy zdrowych zmysłach ,rama stalowa ma duszę i klasę ,to jak żona !

    OdpowiedzUsuń
  24. Skoro szuka Pani koniecznie roweru ze sztywnym widelcem na cro-mo, polecam tę stronkę. Też jeżdżę turystycznie, ale po wszystkich rodzajach powierzchni. Amortyzator bardzo przydaje mi się w górach, na polach czy łąkach. Mam 29er na alu i bardzo sobie chwalę. Link do strony:

    http://rower242628.pl/c/343/chromo-molibden-rowery-wg-typu.html

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie zgadzam się z panem odnośnie rowerów trekkingowych. Większość, która jeździ jest robiona z aluminium. Nie zgodzę się również, że każdy rodzaj roweru, który został zrobiony ze stali ma tzw. "duszę". Większość rowerów robionych z cro mo w latach 90-tych, to była zwykła masówka, tak jak obecnie większości rowerów z aluminium, hi ten czy nawet karbonu. Owszem rowery stalowe mają duszę, ale tylko te ręcznie wykonane na zamówienie lub na ramach reynoldsa, które kosztują majątek. W latach 90-tych produkowano rowery głównie na cro-mo i hi ten, ponieważ były to materiały najtańsze, ale też i nie były najmocniejsze. Te rowery, które pan wymienił (m.in. treki, mangusty itp.) były produkowane masowo, więc o jakiej duszy pan mówi? To, że rower jest stary nie świadczy o tym, że ma duszę :) Nikt przy zdrowych zmysłach nie pojedzie na wielodniową wyprawę w nieznane starym, stalowym rowerem. Niech pan ludzi nie zachęca do takich eskapad.
    Dobre, powtarzam dobre rowery ze stali kosztują obecnie co najmniej 5 tysięcy złotych. To nie są te same rowery, które produkowano masowo w latach 90-tych i na początku 21 wieku !!! Stal stali nie jest równa !!! Nie opowiadajcie Państwo, że jakiś tam rower na cro mo z 2000 na przykład, równa się obecnym rowerom stalowym z najwyższej półki, bo to bzdura. Tak samo z rzekomą łatwością spawania tych ram. Każdy, kto chce się czegoś dowiedzieć o bajkach na temat ram stalowych polecam ten filmik na youtube :

    https://www.youtube.com/watch?v=Lp3Y61ioV0k

    OdpowiedzUsuń
  26. Autorowi powyższego wpisu chciałbym zasugerować, że czytanie wpisów, z którymi się chce polemizować, ze zrozumieniem, pozwala uniknąć polemizowania z samym sobą. A tak to niestety wygląda - komentujący nie polemizuje z nikim poza własnym wyobrażeniem tego, co niby ktoś inny powiedział. Taki Don Kichot ery internetu - bardzo popularny typ naszych czasów.

    - Kto napisał, że każdy stalowy rower ma duszę? Autor bloga pisze o ręcznie robionych ramach na zamówienie - to chyba nie o każdej? Pewnie że nie - Romet Jubilat stojący w mojej komórce jej nie ma; sądząc po tym, ile razy się złamał w najmniej oczekiwanym momencie, jest raczej bezduszny !

    - Co z tego, że coś było robione masowo? Dlatego ma być gorsze, niż współczesne rowery robione masowo? Odważne. Miałem kiedyś masowo robionego Mercedesa - kupiłem 10-letniego od Niemca, bezwypadkowy; jeździłem kolejne 12 lat - auto po 22 latach nie rdzewiało i mniej się psuło, niż nowy Renault Laguna; auto było robione masowo; kupiłem nowego Mercedesa - stać mnie. 5 lat i rdza - lepszy? O wielu produktach można powiedzieć podobne rzeczy - częsty przykład AGD, np. pralki.

    - Ktoś tam wyżej podał ceny ram stalowych na zamówienie. Reynolds lub Columbus to ok. 3 tysięcy złotych. Ale znów - nikt nie powiedział, że stare ramy CROMO są równie dobre, jak te nowe. Śledzę ten artykuł od jego ukazania się i wpisy pod nim - gdzie tam jest tak napisane? Komentujący stwierdzają tylko, że wolą stare CROMOLE niż nowe NIE-CROMOLE. Tyle i nic więcej. Kto tu napisał, że stara seryjna i nowa na zamówienie to jest to samo?

    - Gdzie tu ktokolwiek zachęca do eskapad na koniec świata na starych ramach?

    - Spodziewałem się już dawno, że filmik znanego krakowskiego "obalacza" z United Cyclist, przywołany już tutaj drugi raz, zrobi furorę. Niestety to typowe dla wielu z nas (facetów), że mówimy więcej, niż wiemy, przynajmniej niektórzy. A jak już szybko gadamy z dużą ilością figur retorycznych, cool-odzywek, wyolbrzymień, prześmiewania się z innych oraz wszelkich środków pompujących własne ego, to poklask murowany;

    otóż zwracam uwagę (bo chyba prowadzący bloga już się poddał), że nikt nie pisze o łatwości przywrócenia pękniętej ramy stalowej w Koziej Wólce do stanu fabrycznego; autor pisze, podobnie jak niektórzy komentujący, że jak mu się w Koziej Wólce rower złamie, to pójdzie do faceta naprawiającego rury wydechowe, ten mu pospawa (obojętne jak - porządnie czy "posmarka", jeśli nie umie lepiej) i dzięki temu dojedzie choćby do stacji kolejowej. A jak będzie mieć rower ALU, CARBON czy inny, to najprawdopodobniej nie znajdzie w okolicy nikogo, ktoby mógł choćby "posmarkać" na tyle, żeby dojechać choćby na to PKP i czeka go wycieczka stopem lub piechotą, co jest wyjściem chyba gorszym a na pewno dłuższym (wieczorem to się liczy), niż jazda choćby najpaskudniej pospawanym rowerem, który jednak jedzie. Znów tyle i tylko tyle.

    OdpowiedzUsuń
  27. P.S. Sam skorzystałem z rady autora filmiku, do którego link tu już dwa razy się pojawił - pozwoliło mi to uniknąć bardzo złego zakupu drogiego i tandetnego bagażnika - i za to mu niniejszym dziękuję.

    Ale to "obalanie" mitu ram stalowych wpisuje się w schemat "maczo", który opisałem powyżej; co ciekawe - w innym filmiku facet opisuje, jak poradzić sobie z dziurawą dętką poprzez zawiązanie na niej supła, bo przecież "lepiej jechać na takiej, niż wcale"; szkoda, że nie zastosował dokładnie tej samej logiki przy "obalaniu stalowego mitu";

    z własnego doświadczenia - kiedyś pękła mi rama CROMO w jakiejś dziurze i właśnie facet od tłumików uratował mnie - dojechałem 70 km do domu na tym rowerze; oczywiście zrobił to szkaradnie i rama poszła na złom; za 400 zł kupiłem sobie dokładnie taką samą na aukcji - jeżdżę już 7 rok i wcale nie mało; choć na koniec świata bym go nie wziął, tylko zamówił za 3000 zł nową, ręcznie robioną;

    a zamiast obalania pseudo-mitów, wolę obalić dobre, czeskie piwko!

    OdpowiedzUsuń
  28. Drogi Anonimie :-) Czuwam i czytam Wasze wpisy z niemałym zainteresowaniem, lecz po prostu nie chcę wtrącać się w Waszą arcyciekawą dyskusję. Choć skoro już zostałem wywołany do tablicy, muszę przyznać, że z wieloma Twoimi postulatami się zgadzam - a w szczególności z tym, że nigdzie nie napisałem, jakoby ramy stalowe były z zasady lepsze; napisałem tylko tyle, że dobre ramy stalowe są produktami najwyższej jakości.

    Za każdy wpis serdecznie jednak dziękuję, bo i ja wiele się dzięki temu blogowi i Waszemu udziałowi w jego tworzeniu uczę. Po stokroć dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  29. Pan od "mercedesa" niech się tak nie denerwuje, bo zawału jeszcze dostanie :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Pisał Anonim do Anonima :D
    Najpierw piszesz, że jeździsz na starych trekach i mangustach, które pamiętają czasy przemian ustrojowych, ponieważ żona Ci zabrania kupowania kolejnych. W kolejnych postach chwalisz się, że kupujesz ramy za 3 tysiące i masz nowego mercedesa. Ponownie pana proszę - nie opowiadaj pan ludziom bajek. Ja rozumiem, że to Internet, ale nie przesadzajmy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  31. "Pan od mercedesa" pozbył się kłopotu i go sprzedał. Od kilku lat jeździ o wiele tańszym autem włoskim - psuje się wcale nie więcej, niż ten nowy samochód "prestiżowej marki", a rdzy nie widać szósty rok, więc już jest lepiej.

    A za troskę o moje zdrowie bardzo dziękuję. Dobrą profilaktykę przeciwzawałową zapewnia mi m.in. rower :)

    Pozdrawiam, Leszek

    OdpowiedzUsuń
  32. Panowie, wszystko pięknie, ale jeżeli ktoś pisze, że aluminium jest sztywniejsze od stali to nóż mi się w kieszeni otwiera. Moduł Younga, który jest miarą sztywności materiałów dla aluminium jest rzędu 70, dla stali rzędu 200, jednym słowem stal jest trzykrotnie sztywniejsza od aluminium. Czy rama stalowa lepiej pochłania drgania - oczywiście tak, jest cięższa, ma większą bezwładność, trudniej wprawić ją w szybki ruch jakim są drgania więc mimo, że sztywniejsza niż aluminiowa - drgania tłumi skuteczniej. Artykuł jest bardzo skutecznie marketingowo napisany, gloryfikuje stalowe ramy, nie wiem czy dla zasady czy na jakieś zapotrzebowanie. A może po prostu autor kocha stal miłością szczerą i prawdziwą :)
    Inżynier.

    OdpowiedzUsuń
  33. Powody, dla których stal można chwalić, wymieniłem - nie mam nic do ukrycia ;) Co więcej, nie twierdzę, że stal jest absolutnie najlepsza (zresztą nawet w tekście kilka wtrętów na ten temat się znalazło). Natomiast weź pod uwagę, że powyższy artykuł nie jest felietonem, a jedynie kompilacją różnych opinii oraz kilku twardych faktów. Wnioski każdy wyciągnie sam. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  34. O, Autor?... Miło mi :) Pozwoliłem sobie na uwagę na temat własności materiałowych stali i aluminium bo na niedawnej eskapadzie rowerowej toczyłem dyskusję z ludźmi święcie przeświadczonymi o wyższej sztywności aluminium niż stali. Źródłem ich wiedzy okazały się sklep i serwis rowerowy, a więc miejsca, w których fachowość ludzi powinna być raczej wyższa niż przeciętna. To tam właśnie wyposażono ich w wiedzę o tym, że ramy aluminiowe są sztywniejsze. Otóż - jak napisałem wyżej w swoim poście - NIE SĄ. W sensie technicznym są - w zależności od typu stali i typu aluminium - od dwóch do trzech razy mniej sztywne niż stalowe. Budzi we mnie się tylko protest, że bzdurny mit - o "sztywniejszości" aluminium zatacza coraz szersze kręgi. Warto, aby w tak fajnych miejscach jak to nie propagować go dalej. Pozdrawiam, Inżynier.

    OdpowiedzUsuń
  35. OK, to może inaczej. Gram do grama stal będzie sztywniejsza. Ale w typowym rowerze, ze względu na ogromne przekroje rur, rama aluminiowa zwykle będzie sztywniejsza (w wartościach bezwzględnych, nie gram do grama). I to jest akurat odczuwalne :) Pozdrawiam i dziękuję za cenne uwagi!

    OdpowiedzUsuń
  36. Żaden producent na świecie nie tworzy ram rowerowych z czystego aluminium, tylko ze stopów aluminium z innymi metalami, półmetalami (magnez, cynk, krzem), w wyniku czego powstaje zupełnie inny materiał - o znacznie większej sztywności i wytrzymałości. Ramy zrobione chociażby z Alu 6061 czy Alu 7005 są sztywniejsze niż ramy zrobione ze stali, co odczuje każdy kto przez jakiś czas na nich jeździł.

    OdpowiedzUsuń
  37. O większej sztywności alu można się najlepiej przekonać, mając sztywny widelec w rowerze :) Sam jeżdżę na aluminiowej ramie z przednią amortyzacją, dlatego dziwię się ludziom, którzy kupują "sztywniaki" w całości na alu np. różnego rodzaju fitnessy, czy kolarzówki - chyba jedynie na ścieżki rowerowe.

    OdpowiedzUsuń
  38. Doskonałe forum!
    I akurat w moim bieżącym temacie (to będzie chyba najdłuższy z dotychczasowych wpisów; wybaczcie Państwo moją nieporadność w zakresie rowero-nozologicznym i faktograficznym).

    Jestem na etapie kolejnej modyfikacji mojego Mongoose`a /a`propos: tak się to pisze/ Treshold Sport.
    Kupiłem go, o ile dobrze pamiętam, ok. 1994/5 r. i jeżdżę mniej lub bardziej regularnie aż do dziś.
    2 lata temu zmieniłem cały osprzęt - została tylko rama cr-mo (absolutnie genialna/ kolor kobalt, doskonała amortyzacja, wyczucie, cisza...). Jedyna w swoim rodzaju! Naprawdę przykro mi tu czytać, że Mongoose MTB, to były ot, takie sobie rowery... Ilu z Was na nich jeździło? Ilu wjechało z rowerem do garażu zapominając, że ten jest na dachu samochodu :)))?
    Wiele wytrzymał. Bez żadnych uszkodzeń, prócz zniszczenia przednich, sztywnych widelców...
    Uwaga: prace modyfikujące stary rower kosztowały mnie ponad 4000 zł : obecnie mam rewelacyjne koła/opony, świetny osprzęt itp, itd (proszę wybaczyć - jestem ledwie amatorem w zakresie nazw typu 'sztyca", "suport" itd). Nie bardzo mnie to interesuje...
    Co ciekawe, w chwili modernizacji, w sklepie, zaoferowano mi nowego Cube`a MTB ze średniej półki -piękny rower z osprzętem takim, jaki posiadam, już po przeróbkach obecnie = zasadniczo poziom SLX + tarcze (tych akurat założyć nie mogłem, nie da się po prostu).
    Ale, oczywiście - tamten Cube był na ramie z aluminium. Normalnie, kosztował grubo ponad 6000 tys. Było po sezonie, więc dali bardzo fajny upust.
    Pojeździłem nim dookoła sklepu, poskakałem po kilku krawężnikach... i poczułem się fatalnie. Mały jakiś był, totalnie halaśliwy, sztuczny, wręcz "plastikowy".
    Owszem, odczucia absolutnie subiektywne, ale przecież my wszyscy tylko o takich możemy tu pisać. Sorry, też jestem naukowcem, akurat w dziedzienie medycyny, i doskonale wiem, jak istotna jest wartość ksobna, subiektywna, jednostkowa... Nie da się tego zmierzyć.
    Zaprzyjaźniony sprzedawca zrozumiał zaistniałą sytuację. Mówił, że się z wolna przyzwyczaję. Ale ja tego nie czułem. Co ciekawe, w tamtym dniu, moja Mongoose T Sport miała ledwie oryginalny osprzęt z 1995 r. Czyli shimano altus, wielką kierownicę, przeciętne koła itd, itp.
    Oddałem wtedy tego Cube`a i stanowczo poprosiłem o przeróbkę Mongoose`a (wcale nie jestem fanatycznym rowerzystą - robię ze 20-30 km/tygodniowo).
    W kolejnych miesiącach byłem wręcz zachwycony. Jeździ to niesamowicie, prócz pewnych problemów z kątem łańcucha w szybkich zmianach przerzutek = trudności w swobodnej zmianie biegów w skrajnych pozycjach (podobno nie da się tego wyregulować z powodu szerokości suportu (?) właśnie. Albo mam silną górę, albo sprawny środek, ewentualnie silny dół: zależne od ustawień serwisu i moich preferencji. Pogodziłem się z tym.
    Problem w zupełnie czym innym. Rama na której jeżdżę od lat, to 20 cali. A ja mam tylko 180 cm wzrostu.
    I co teraz zrobić? Istotnie, siedzę znacząco wyżej niż cała reszta cyklistów, a na każdym skrzyżowaniu muszę stać na palcach, żeby rama nie uszkodziła moich cochones... Owszem, kiedy zwalniam na nieutwardzonej powierzchni, zaczynam się chwiać i nie jeden raz się w takich sytuacjach przewróciłem.
    Na portalach nie mogę znaleźć Mongoose Treshold Sport `19. Sprawdzam wskazane tu linki, a sprzedawcy w sklepach zasadniczo się śmieją: "Weź pan Merdię, Treka, cokolwiek na alu. Są obecnie świetnie cieniowane"
    Nie poddaję się.
    Szukam dalej godnej ramy, przynajmniej równej mojej starej mongoose cr-mo ramy i - proszę mi wierzyć - jest z tym wielki kłopot.
    Może mi Państwo jakoś pomożecie?

    OdpowiedzUsuń
  39. Tłumienie drgań stal a aluminium to taki wątek jak o przydatności kota do medytacji. Nikt nie wie jak to działa, ale wszyscy powtarzają to co słyszeli.
    Patrząc na to inżynieryjnie.
    Stal hi-ten - uważana powszechnie za gównolit
    Stal cro-mo - nowe objawienie
    Aluminium - powszechne, bo trendy i każdy już umie pospawać.
    Uparcie podaje się jako argument za stalą większą wytrzymałość na rozciąganie. Żle. Granicą stosowania jest umowna granica sprężystości - bo rama po poddaniu obciążeniom ma wrócić do poprzedniej postaci. I co się okazuje R0,2 jest podobne dla stali hi-ten i aluminium - więc profile zostaną tej same grubości, ale alu rama będzie sporo lżejsza. Stal cromo ma R02 mniej więcej dwa razy większe. Więc tu profile są cieńsze, ale i tak nie da się ich pocienić dwa, bo to elementy smukłe, pracujące na wyboczenie i po prostu będa się poddawać.
    Koniec końców, żeby zachować sensowne parametry wytrzymałości ramy - rama cromo będzie sztywniejsza.
    Jeśli chodzi o twardość - stale hi-ten mają 110-170HB a stopy aluminium przeznaczone do spawania 100-200HB. Stal cromo przed ulepszeniem cieplnym ma 240HB czyli zysk nie jest znowu taki wielki.
    Skąd się wziął mit?
    Moim zdaniem z trzech rzeczy.
    1. Geometria ramy, zwłaszcza przedniego widelca. Stare rowery ( lata 60-80) ze stali, miały bardzo wygięty widelec do przodu. De facto tworzono z niego sprężynę, i to kształt dawał amortyzację. Aluminim przy tak dużym wygięciu przekraczało granicę wytrzymałości zmęczeniowej ( a większość stopów aluminiowych jest podatna na tzw. zmęczenie niskocyklowe) więc widelec musiał być mniej zgięty - a przez to sztywniejszy. Panaceum okazały się amortyzatory, czyli kawałek stali zwinięty w sprężynę który się ma ugiąć, i obwód hydrauliczny który ma szybciej wytłumić jego drgania.
    2. Opony. Bo tak biorąc pod uwagę, wielkość obciążeń w rowerze, to najbardziej i najszybciej odkszatałcającym się elementem jest właśnie powietrze w oponie. Opowieści o tym że któraś rama jest twardsza a któraś sztywniejsza, mogły być efektem tego że za w jednym rowerze ciśnienie było o 0,2 bar większe.
    3. Siodełka. Znowu w starych rowerach były to niemal osobne elementy zawieszone na dwóch trzech sprężynach. Teraz jest to zastąpione amortyzatorem w sztycy.

    Dlatego nie ma co się rozwodzić ten a tamten materiał. Bo to nie od tego zależy

    OdpowiedzUsuń
  40. Witaj,

    Doceniam długi i ciekawy wywód, ale jest niezaprzeczalnym faktem, że stal jako materiał ma po prostu lepszą zdolność do pochłaniania wibracji. Zaznaczam: mam na myśli materiał, a nie produkt z niej wykonany: http://www.atlasfdry.com/grayiron-damping.htm . Zresztą nie trzeba całej tej wiedzy - wystarczy przejechać się na ramie stalowej oraz aluminiowej, aby odczuć różnicę.

    Zresztą nie bez powodu przez bardzo wiele lat bloki silników wykonywano wyłącznie z żeliwa oraz stali o wysokiej zawartości węgla - dzięki podwyższonej zawartości węgla znacznie lepiej tłumiły wibracje niż jakiekolwiek inne materiały o porównywalnej wytrzymałości. Dopiero w ostatnich latach, dzięki rozwojowi nowoczesnych metod odlewania i projektowania, możliwe jest osiągnięcie tego samego efektu przy użyciu lżejszych materiałów, takich jak aluminium czy magnez.


    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  41. Cześć.
    Rzuciłem okiem na tabelkę którą pokazałeś. Nie do końca się z nią zgadzam. Współczynnik tłumienia dla aluminium podali chyba dla lanego. Z całkiem dobrego opracowania Dylonga z 97 roku, można wziąć logarytmiczny dekrement tłumienia dla stali (średnie) 0,01 ; aluminium 0,018 i żeliwa sferoidalnego 0,111 ( to żeliwo używano na bloki silników i podstawy obrabiarek). Zważ, że żeliwo które przywołałeś jako przykład tłumi 10 razy lepiej niż stal. I tu rodzaj materiału staje się kluczowy. Natomiast biorąc pod uwagę ze ściankę aluminiową trzeba dać dwa razy grubszą niż stalową - współczynnik tłumienia całej rury stal vs alu - wyjdzie bardzo zbliżony. Przy okazji - guma z której są wykonane opony może mieć współczynnik tłumienia od 10 do 60 razy większy od stali.
    Dodatkowo - obciążenie "odkłada' się właśnie w oponach. Opona ugnie się o 10mm a rama o 1mm.
    Stąd, nadal jestem zdania, że za tłumienie drgań w rowerze będą przede wszystkim odpowiadać opony i ciśnienie w nich, w drugim rzędzie - kształt roweru, a dopiero na końcu materiał ramy.
    Ale to moje zdanie.
    Żeby tak naprawdę potwierdzić jedno lub drugie twierdzenie - trzeba by przeprowadzić DOE na płycie wibracyjnej i "brum test' na mostku albo na siodełku.

    OdpowiedzUsuń
  42. Nikt nigdzie nie powiedział, że opony nie są ważne. Dlatego mam wrażenie, że mimo wszystko jest to opinia trochę nie na temat. Inna sprawa, że tak naprawdę w jeszcze większym stopniu tłumi nie guma, a powietrze zamknięte w dętce. Pełne opony gumowe (czy też różne ich mutacje, np. opony wypełnione pianką) były już testowane i nigdy nie zdały egzaminu.

    Natomiast co do właściwości materiałów powiem wprost: mam wrażenie, że zapatrzyłeś się na tabele, a tak naprawdę na niewielu dobrej okazji rowerach miałeś okazję jeździć - inaczej nie umiem wyjaśnić sobie Twojej opinii. Zapewniam Cię, że nawet przeciętnej jakości rama stalowa będzie wygodniejsza od porównywalnej ramy aluminiowej. Dopiero maksymalnie "wyinżynierowane" modele aluminiowe (np. Cannondale CAAD10) zaczęły w ostatnich latach doganiać stal z lat 80., co tylko potwierdza, że potrzebna była doskonała technologia i manipulowanie kształtem rur, bo sam materiał po prostu nie zapewniał odpowiednich właściwości.

    OdpowiedzUsuń
  43. Cześć
    Ciężko mi powiedzieć czy jeździłem na dobrym rowerze. Jeździłem na takich za 400 i za 4000zł. Ze zwykłej stali węglowej, z cromo i z aluminium. Nie jeździłem na włóknie węglowym więc się nie wypowiadam.
    Osobiście - na dwóch rowerach jeden z alu, drugi z cromo, z podobną geometrią, na dystansach 70 i 100km - nie zauważyłem różnicy w komforcie jazdy. Trasa szuter/szosa 50/50. Rowery bez amortyzatorów.
    Natomiast - zmieniając nakładki na kierownicę z twardych na miękkie, obniżając ciśnienie w oponie z 4,5 na 4 ( raz nawet na 3)bar - różnicę widziałem znaczną. Stąd mój wniosek, który napisałem w pierwszym poście.
    Genialne moim zdaniem zawieszenie miał stary Herkules ( z diabli wiedzą jakiej stali), z bardzo łukowatym widelcem. On wręcz pływał na nierównościach. Pod warunkiem że były małe. Resor piórowy nigdy nie będzie tak dobry jak śrubowy ;-).
    Tabelki lubię bo jestem inżynierem. Dlatego nawet własne subiektywne odczucie nie jest dla mnie wiarygodne. Potwierdzeniem mogłoby być uczciwie zrobione DOE z dobrze dobraną płaszczyzną odpowiedzi. Ale to albo jest know-how firm, albo nikt tego nie robi.
    A podchodzę sceptycznie, bo historia jest pełna takich przypadków, gdzie ktoś na początku coś założył a inni to ślepo powielali. I czasem mijały dziesiątki lat, zanim ktoś krzyknął że król jest nagi.

    BTW : od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie koncepcja ramy ciśnieniowej. Cienkościenne rurki zaślepione na końcu. Całość nabita do kilkunastu atmosfer. Tak są konstruowane rakiety i mają najlepszą relację masy własnej do ładunku.

    OdpowiedzUsuń
  44. Taka drobna uwaga dotycząca spawania stali tzw Cr-Mo (4130), to jest stal stworzona bardzo dawno temu na potrzeby lotnictwa. Ta stal była przeznaczona do spawania acetylenem (można spawać też TIGiem). Nie trzeba do niej kosmicznych technologii, wbrew temu co sugeruje Dyzio w zalinkowanym wyżej filmie.
    Tu instrukcja jak wyregulować płomień palnika (oraz wiele innych zagadnień związanych z tą stalą). http://eaavideo.org/video.aspx?v=590073163001

    OdpowiedzUsuń
  45. w sumie przez 20 lat przerobiłem pewnie 100 albo i więcej ram z czego 80% to cr-mo - reszta alu. Z tych 20% ALU 1/5 miała jakieś pęknięcia (najczęściej przy sterach). Przy Cr-Mo nie trafiłem ani jednej uszkodzonej ramy. To chyba jasno pokazuje który materiał jest praktyczniejszy. Aluminium niestety pęka - oczywiście można to spawać i się bawić tylko po co skoro zwykłe cr-mo ma przynajmniej 5 zalet w porównaniu do Alu:
    1. jest 2-3 x tańsze
    2. jest 3 x bardziej komfortowe (tłumi)
    3. stal jest mocniejsza i odporniejsza na wszystkie spotykane w kolarstwie bolączki (przeciążenia, drgania, uderzenia, zgięcia itp)
    4. łatwo je naprawić w każdych warunkach i dosłownie wszędzie
    5. wagowo porównywalna z alu (różnica w wadze na korzyść alu to może 10-15%) dla ram klasy średniej (nie mówimy o wydmuszkach bez lakieru i dla gości o wadze 60 kg - tylko o ramach dla ludzi z krwi i kości)

    tyle w temacie. brudger@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  46. Miałem rower z ramą aluminiową , która pękła po zmianie sztycy na podsiodłowce po niespełna roku eksploatacji, miałem kłopoty z uznaniem gwarancji.Wymieniono mi jednak ramę na nową , pojeździłem jeszcze rok i sprzedałem gada.Teraz śmigam na rowerku z ramą cromo i niczym się nie przejmuję.

    OdpowiedzUsuń